wtorek, 3 maja 2011

mówi się trudno, idzie się dalej

Co dzisiaj zszokowałby w sztuce? Zrobienie stosu gniotów fotograficznych przez mnie poszłoby w niepamięć, ewentualnie powyklinane z podpiskami od innych autorów ,,KUPA", ,,NIC", ,,CHUJE MÓJE DZIKIE WĘŻE", ale gdyby zrobił to koleś, kolesiówka z jakimś nazwiskiem po szkole typu ASP byłoby to ,,manifestem o współczesnym stanie kultury masowej" albo na przykład inaczej. ,,stan polskiego obiektywu".
Czy jest to sprawiedliwe? Absolutnie tak i nie. Z jednej strony skoro koleś uczył się, poprzez warsztat w szkole artystycznej i przejście przez wszystkie roki udowadnia, że ma warsztat, talent i ma łeb niegłupiego wzdętka. Z drugiej strony osoba, która powiedzmy nie miała warunków na naukę albo po prostu jakoś tak poszło, że nie poszło do tej szkoły a wykonało równie dobrze stos gniotów, nie ma szans a żeby pokazała swoich fotografii jako sztukę.
Chociaż dam sobie odciąć kawałek paznokcia, że są jacyś tam bez szkół, którzy coś takiego mogli zrobić. Ale do tego, cholera, trzeba się urodzić pod właściwą gwiazdą.
Acz! Też chyba liczy się pewna konsekwencja, jak chyba i tak jak w każdej sztuce, ale ja biorę przykład gniotów.
Zrobił jeden gniot, wpuścił w jakiś tam plfajnyfotograficznymodnyportal został zbluzgany. Drugi gniot, trzeci czwarty. Dalej, fuj, fuj, fuj. Aż okazuje się, że kolekcja 50 gniotów ukazuje zacną kolekcję idealną na wielki wernisaż i znowu możemy zobaczyć jakieś tam socjologiczne nawyki, wielkie krytyki, manifest jakiś i inne takie.
I jeżeli już taki agent ma takową ,,genialną" galerię, to tej gwiazdy potrzeba i bęc! Mamy artystę. W sumie tacy są fajni, mają więcej pokory. Lecz to po czasie ulega przekształceniu, koleś zaczyna wierzyć w swój geniusz. Nie jest to źle ani dobre, jak wiadomo, złoty środek i jest git.
Uważam, że każde czasy i możliwości ,,wybijania się" są porównywalne. Dzisiaj niby to jest łatwiej ale tez trudniej. Era internetu, na, ale z całego tego tłumu też jakoś ciężko. W czasach innych tez było źle, bo t bo tamto bo siamto. W jeszcze dalszych, dalszych czasach było zupełnie jeszcze  inaczej i też ciągle jakieś słupki do pokonywania, jakieś wiecie, mury i inne takie przeszkody. Każda era, dzieje, epoki mają swoje taraźniejsze przeszkody. Dzisiaj są te wirtualne. Wirtualne a mimo wszystko realne. Nie jest ani lżej ani ciężej, jest ciągle tak samo.
Tak, bo czytałam różne biografie, ludzi, którzy już nie żyją, którzy żyją a nie będą niedługo żyli albo ci, których już gdzieś tam są wzmianki ciekawe i mają jeszcze wiele przed sobą.
Bardzo odczuwam te wszystkie fenomeny współczesne ikony i niewspółczesne. I widzę, widzę tak strasznie bardzo ile ten Ktoś miał zapału, ten tamten Ktoś trafił na Jakiegośtam. Niby wszystko zależy od artysty - od momentu kiedy na przykład bierze za aprat i czyni to dzieło. Z dzieła do dzieła i tworzy się ten ciąg. Właśnie konsekwencja to cholerne słowo klucz w tym wszystkim a dopiero później są laurki, całusy i pozdrowienia.
Kiedyś ktoś mówił o ,,przypadkiem poznałem i się stało się." I tak sobie siedziałam i myślałam, że no niby poznał Takiego a Siamtego, no ale cóż. Facet to robił od jakiegoś czasu, w tym określonym stylu, ktoś zauważył, ale właśnie dlatego, że to wygląda tak a nie inaczej i to wziął. Wziął bo on tak robił i robił i miał w tym jakąś swoja rację.
Więc tylko na zakończenie. Tylko ode mnie to zależy jak będzie mi dalej. Reszta to małe wściubździu. Zresztą, mało istotne.



Barbara Cygan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz