wtorek, 14 grudnia 2010

[Ostatnich] słów jeszcze kilka.naście.dziesiąt. do dzieła

Moje drugie podejście do tematu ostateczności to miara. Miara tego, w jaki sposób całe życie patrzymy na siebie, na innych, na chwil, które mijamy podążając przez ścieżkę naszego żywota i chwile, które mijają nas, idąc z naprzeciwka w odwrotnym kierunku, wyprzedzają nas, niekiedy idą obok nas, towarzysząc przez jakiś dłuższy bądź krótszy okres naszej egzystencji. Rewizja tego, jak się zachowamy, jakie będą nasze przemyślenia w tym ostatnim momencie, jakimi ujrzy nas świat, jak nas zapamięta, jakie cechy charakteru, wspomnienia, sytuacje związane z nami pozostaną w pamięci innych – jednym słowem to, co po sobie pozostawiliśmy. To miara tego, jacy jesteśmy, skrzętnie odmierzana przez czas, który dano nam w chwili urodzenia. Czas, wielkim cyrklem mierzący długość cienkiej nici, boleśnie przecinanej w chwili tej ostatniej chwili bez szansy kolejnego jej splecenia.

Słowa Dalego, paradoksalnie:

„Gdzie mój zegarek?”

Pozdrawiam, Tomek

poniedziałek, 6 grudnia 2010

przyjdź królestwo Twoje, bądź wola la la la - Ostanie Słowa, Krzysztof

,,Chyba zauważyłaś, że postaci dobrałem dość tendencyjnie: Jezus, Joanna, Kurtz...
wszyscy oni umierali za wiarę...
Jezus...będąc na krzyżu zwątpił w swego Boga-Ojca;
Joanna nie zwątpiła do końca,  wykazała się większym heroizmem niż jej wielki poprzednik, w tej pracy pokazałem ją niewinną, jakby śpiącą w ognistej pierzynce, a kapłanów jako diabły, demony. I ostatni, Kurtz - sam jak demon, ale i demiurg tworzący własny świat, podłożył głowę pod topór, bo chyba to jego własne dzieło go przerosło, albo zrozumiał jego bezsens...
Wyznaję wiarę w Boga ale pod warunkiem, że Bóg jest bogiem ułomnym. Nie potrafi tworzyć światów doskonałych, a ci trzej moi bohaterowie przekonali się o tym mniej lub bardziej boleśnie..."
(Krzysztof Sierpień)






pierwszych (ostatnich) słów kilka - Tomek

Moje osobiste skojarzenia z ostatecznością to postawienie/bycie postawionym przez kogoś bądź coś wobec pewnych sytuacji czy też wyzwań, w których nasze możliwości działania zostały mocno ograniczone bądź też ich zakres został doszczętnie wyczerpany, to ten moment, w którym jedyne, co możemy zrobić to oddać całego siebie za powodzenie naszej idei, przedsięwzięcia bądź zamiaru, jak to często – i trywialnie niekiedy, choć często dramatycznie – można dostrzec w sloganach filmowych czy też książkowych (skłaniając się bardziej ku pierwszemu medium) w postaci kwestii typu „Weź mnie! Oszczędź ją/ jego!”. Ostateczność dla mnie w innym znaczeniu to po prostu zmuszenie siebie do działania ostatecznego, skończenie ze sobą czy to w dosłownym, czy to metaforycznym tego słowa znaczeniu, jako odejście na stałe bądź rozpoczęcie nowego etapu swojego życia wskutek własnych przemyśleń i lęków narastających wewnątrz człowieka bądź też będących konsekwencją wpływu środowiska. To czas, w którym niezależnie od treści ostatnich słów jakie wypowiemy, w pewnym sensie zawsze wiązać się one będą z wyrazem osobistego buntu czy też sprzeciwu wobec zastanych idei, obyczajów czy też konkretnych działań ludzkich – a jakie to będą słowa, zależy tylko i wyłącznie od nas oraz własnego wyobrażenia sytuacji, która dla nas jest bez wyjścia. (Tomasz Rogalewski)



środa, 1 grudnia 2010

Kolory świecenia w zależności od składu gazu wewnątrz rury

Neony. Świecenie gołą dupą i kutasem. Wprost powiem, że właśnie o to mi chodziło, a co więcej? Że tak naprawdę jak neonów w mieście wszędzie, tak i nagości. Tylko nie zawsze jest ona tak brzydko pokazana jak przez mój edytor graficzny. Gdybym miała napisać, dlaczego tak, a nie inaczej, powiedziałabym po prostu – inaczej nie potrafię. Inaczej fiuta nie widzę i dupy mężczyzny. Bo widzicie, kutas kutasem, ale ewolucja nastąpiła, teraz to już nie tylko narząd do rozmnażania ale i też narząd dla kobiety wywołujący pewną emocję. I dlatego czasem jak jest kutas, to kobieta myśli i o innych rzeczach. I nie tylko kobieta, ale i każdy mężczyzna. Z każdą swoją orientacją patrzymy na to co zakrywamy, kiedy odkryjemy co najmniej dwuznacznie. To proste. Zupełnie proste, sama się o tym przekonałam, przekonuję, przekonywać będę.
Neony też, bo wszystko ma swoją porę.
Neony, bo w ciemności widać tylko to co świeci, reszta jest niezauważalna, nieciekawa, nieistotna.
Neon to też pierwiastek.
A popularna nazwa neony, co wiem z wikipedii to LAMPA WYŁADOWCZA. Dlatego nago, dlatego neony.

Barbara Cygan