poniedziałek, 6 grudnia 2010

pierwszych (ostatnich) słów kilka - Tomek

Moje osobiste skojarzenia z ostatecznością to postawienie/bycie postawionym przez kogoś bądź coś wobec pewnych sytuacji czy też wyzwań, w których nasze możliwości działania zostały mocno ograniczone bądź też ich zakres został doszczętnie wyczerpany, to ten moment, w którym jedyne, co możemy zrobić to oddać całego siebie za powodzenie naszej idei, przedsięwzięcia bądź zamiaru, jak to często – i trywialnie niekiedy, choć często dramatycznie – można dostrzec w sloganach filmowych czy też książkowych (skłaniając się bardziej ku pierwszemu medium) w postaci kwestii typu „Weź mnie! Oszczędź ją/ jego!”. Ostateczność dla mnie w innym znaczeniu to po prostu zmuszenie siebie do działania ostatecznego, skończenie ze sobą czy to w dosłownym, czy to metaforycznym tego słowa znaczeniu, jako odejście na stałe bądź rozpoczęcie nowego etapu swojego życia wskutek własnych przemyśleń i lęków narastających wewnątrz człowieka bądź też będących konsekwencją wpływu środowiska. To czas, w którym niezależnie od treści ostatnich słów jakie wypowiemy, w pewnym sensie zawsze wiązać się one będą z wyrazem osobistego buntu czy też sprzeciwu wobec zastanych idei, obyczajów czy też konkretnych działań ludzkich – a jakie to będą słowa, zależy tylko i wyłącznie od nas oraz własnego wyobrażenia sytuacji, która dla nas jest bez wyjścia. (Tomasz Rogalewski)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz