wtorek, 8 marca 2011

od-żywa natura

Rogalewskiemu udaje wskrzesić się martwą naturę przedmiotów użytku codziennego. Aż mnie trochę przeraża sztuka tych przedmiotów, jego instalacje. Po przeglądaniu jego galerii, przyglądaniu sobie, jedzenie z talerza z widelcem to już nie jest to samo co wcześniej. Trochę masz wrażenie, że zaraz widelec stołowy wbije się w migdałki, ale to nie będzie bolało. Przejdzie przez ucho i odleci zaraz za poduszką, która nagle lewituje, jakby ktoś napompował ją helem. 
Rogalewski kreuje rzeczywistość codzienną. Szarą i rutynową w może nie przesłodzony magiczny świat, że wszystko jest takie fajniutkie i zajebiściutkie. Wręcz przeciwnie, Tomek żyje w świecie przedmiotów, instalacji, które u niego są wykorzystywane inaczej. Trochę sobie go wyobrażam jak z filmu - szary ale dziwak. I widać to tylko w oczach. Kiedy wraca do domu, te wszystkie rzeczy ożywają a on je fotografuje ot po prostu. Bo otoczka ładnego tła wcale nie odrealnia tych obrazów. Raczej uwypukla to co Rogalewski widzi. Bo on to widzi, wiem to, bo przecież to sfotografował. 
I często widzi się relację samego Tomka z tymi przedmiotami, czy to nogą, czy sobą całym. Nawet jeżeli gwoździe wbijają mu się w nogę, to wiem, że nic mu nie jest, bo za chwilę stoi i pojawia się na zdjęciu ze spinką i kablem, przechodzącym mu przez głowę. 

A może to też komunikat? Że rzeczy martwe nie mogą zrobić nam krzywdy, to jedynie my możemy sobie nimi coś zrobić. One same z siebie nie są złe. Mają czystszą duszę od naszej, mimo wszystko nie mają wolnej woli, są zależne od naszej. Od Tomka, jego nastroju, czy widzimisię.

Tomasz dba o swój styl fotografowania tego jak widzi, doszukuje się. Majsterkuje tymi przedmiotami, skręca coś z czymś co niby zupełnie nie nadaje się do użytku, a jednak. Działa jakąś intuicją, podświadomością i jest to autentycznym zjawiskiem.

barbara cygan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz